Zakochany w Bieszczadach od chwili,
gdy w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku po raz pierwszy wysiadłem z
autobusu i przez wiszący most nad Sanem wszedłem na teren obozu stanicy
chorągwi katowickiej w Jodłówce (dzisiaj Dwerniczek). Wracałem tam na kolejne obozy
harcerskiej operacji Bieszczady – 40 do końca liceum, a potem po piętnastu
latach z małżonką i teraz znów po kolejnych dwudziestu. Ten sam most, ta sama droga,
lecz niestety Burnatówki – wartowni harcerskiej już nie ma. Pozostał po niej tylko
fragment murowanej ściany. Dzisiaj z perspektywy czasu, który upłynął od
tamtych dni polany obozu wydają się jakby mniejsze, drzewa urosły i tylko San pozostał
ten sam.
Zakapiorskie
Bieszczady to ciężka praca, spartańskie warunki życia i srogi klimat. To chwile
wytchnienia i zapomnienia o trudach dnia codziennego gdzieś w knajpie, może w
„Siekierezadzie” (Siekierezada albo Zima leśnych ludzi. Film był kręcony w Cisnej), czasem w samotności częściej jednak w gronie towarzyszy też
zakapiorów.
Jest w Bieszczadach swoistego rodzaju nacja ludzi zwanych powszechnie bieszczadzkimi zakapiorami. Zakapiory bieszczadzkie to między
innymi Władek Nadopa, czyli Majster Bieda z piosenki Wojtka Belona „Skąd
przychodził kto go znał, kto mu rękę podał kiedy, nad rowem siadał wyjmował
chleb, serem przekładał i dzielił się z psem, tyle wszystkiego co z sobą miał –
Majster Bieda”.
Zakapiory bieszczadzkie to ludzie twardzi,
lecz o romantycznych duszach, artyści, rzeźbiarze, poeci, ludzie piękni jak
anioły – Bieszczadzkie anioły, tak pięknie wyśpiewane przez Stare Dobre
Małżeństwo „Anioły są takie ciche zwłaszcza
te w Bieszczadach, gdy spotkasz takiego w górach wiele z nim nie pogadasz…”
Bieszczady
nadal są dzikie, piękne i melancholijne. W Bieszczadach historia miesza się z
legendami, a rzeczywistość z pogonią za wspomnieniami. W Bieszczadach znów jak
kiedyś z Majdanu „Jedzie bieszczadzka
ciuchcia, stara i śmieszna troszkę, taką jeździł mój dziadek, ścigając babci
pończoszkę…”, a w Lutowiskach, tak jak w latach 60-ubiegłego wieku znów stanęła
stanica chreptiowska wtedy na potrzeby filmu (Pan Wołodyjowski) dzisiaj dla
wygody turystów.
W
Smolniku nadal stoi cerkiew, w której śluby składały harcerskie pary
przysięgając sobie miłość po grobowe deski. Wtedy zapuszczona dzisiaj pięknie
odnowiona zaprasza co niedzielę na mszę świętą.
Zielone
wzgórza nad Soliną, deszcz w Cisnej i połoniny, Otryt, Komańcza i …… znów
czekał będę by tam wrócić, jeżeli nie na jawie to we śnie – zakochany w
Bieszczadach.
|
Wiszący most nad Sanem |
|
Pozostałości "Burnatówki" |
|
Polana stanicy |
|
Panorama Sanu |
|
Cerkiew w Smolniku |
|
Bieszczadzka ciuchcia w Majdanie |
|
Klasztor w Komańczy |
|
Wszędobylskie bieszczadzkie anioły |
|
i Zakapiory |
|
Jak na zdjęciu w Cisnej |
|
Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej |
|
Połonina Wetlińska |
|
Zielone wzgórza nad Soliną o zachodzie słońca |
|
Chreptiów w Lutowiskach |